Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć historię cudownej Pary. Ania to pełna energii, szalona, młoda kobieta. Paweł, bardziej stonowany, zawsze uśmiechnięty, niezwykle zakochany w swojej narzeczonej. Razem wyglądają jak para z magazynu ślubnego. Mają niesamowitą aurę wokół siebie.

Pamiętam jak Ania podczas przygotowań powiedziała, że nie będzie płakać na swoim ślubie. Hehe. Po swoim doświadczeniu już wiedziałam, że nie da rady powstrzymać się od tego wyjątkowego wzruszenia. Podczas first looku oboje uronili łzy szczęścia. Ja oczywiście również. Tak to już mam w mojej pracy konsultantki ślubnej. Podczas całych przygotowań i organizacji ślubu jestem w pełni profesjonalna, podczas koordynacji, zawsze skupiona na wszystkich zadaniach, natomiast te chwile podczas kiedy Para Młoda widzi się pierwszy raz, zawsze powodują u mnie łzy.


Kolejne wzruszenia nadeszły podczas ceremonii. Ich ślub odbył się w klimatycznym kościele w Łabiszynie. Pannę Młodą do ołtarza prowadził tata. Zdecydowanie wolę takie rozwiązanie. Symbolizuje ono takie oddanie córki w ręce nowego mężczyzny, męża. Uwielbiam te piękne momenty.
Delikatne dekoracje w kościele podkreślały cały styl uroczystości. Bo z szaloną Anią postawiłyśmy na tropikalny klimat.

Na sali królowały granatowe obrusy, duże tropikalne kompozycje i złoto, bo przecież ślub był w stylu glamour. Wszystko idealnie się skomponowało z namiotem weselnym, w którym odbyło się przyjęcie.
Dodatkowym podkreśleniem tropików były suknie sióstr Panny Młodej. Wszystkie idealnie wyglądały w kolorze butelkowej zieleni. Zawsze mówię moim klientom, że druhny powinny mieć stroje dopasowane do całej uroczystości. Zerknijcie jak to wygląda na zdjęciach.


Hmmm. A co do wesela?

Powiem Wam, że zarówno Para jak i wszyscy goście bawili się doskonale. Już od pierwszego tańca (oczywiście nie romantycznego walca) Ania i Paweł pokazali jak uwielbiają szaleć na parkiecie. Bawili się doskonale do białego rana. Podczas podziękowań dla rodziców wyświetlony został film, wcześniej nagrany przez Młodą Parę. Rodzice, siostry, babcie płakały. A na koniec podziękowań? Przeżyłam szok. Ania i Paweł zaprosili mnie na środek, aby podziękować za moją pracę. Ten moment wesela udało im się przede mną ukryć.

Te osoby, które mnie dobrze znają, wiedzą, że praca konsultanta ślubnego to spełnienie moich marzeń. Ślub i wesele Ani i Pawła jest tylko potwierdzeniem, jak bardzo kocham swoją pracę. Mam nadzieję, że co roku będę spotykać właśnie tak cudowne Pary. Uwielbiam Was.